Jak poprawnie pozyskiwać czytelników newslettera

Blogerzy to bardzo łatwowierny ludek: jeśli ktoś im powie, że „trzeba” mieć newsletter, a paru innych to powtórzy, natychmiast w pocie czoła instalują oprogramowanie, uczą się jego obsługi, a potem usilnie starają się pozyskać czytelników. Sęk w tym, że niegramatycznie. Nawet u blogerów piszących poprawnie po polsku można spotkać takiego oto potworka:

Zapisz się do newslettera

A czymże jest, u licha, ten newsletter, żeby można się było do niego zapisać? Zapisać się można do szkoły albo do lekarza na wizytę. Tak natomiast z poprawną polszczyzną walczy Empik:

Zapisz się na newsletter

I też źle, bo zapisać się można na kurs, na audiencję, na zajęcia, ale nie na newsletter. Pamiętaj: nie można się zapisać ani do newslettera, ani na newsletter.

Bezbłędnie

Jak to napisać prawidłowo?

Newsletter to cykliczna wysyłka wiadomości e-mail. Takie wiadomości można więc prenumerować lub zaprenumerować. Jest to też lista wysyłkowa, można więc zapisać się na listę odbiorców newslettera albo dołączyć do (grona) odbiorców lub prenumeratorów newslettera. Można też zostać prenumeratorem
.
Oto więc kilka przykładów poprawnego zachęcania do prenumeraty:

Zaprenumeruj nasz newsletter!
Dołącz do grona odbiorców naszego newslettera!
Zapisz się na listę czytelników naszego newslettera!
Zostań prenumeratorem naszego newslettera!

Mit o newsletterach

Warto jednak brać pod uwagę, że nie wszystko złoto, co w amerykańskich podręcznikach i na tanich kursach marketingu opisano. Łatwo uwierzyć, że stworzenie newslettera to pozyskanie czytelników, a tym samym zwiększenie liczby odwiedzających stronę i – jeśli strona coś sprzedaje – sprzedaży. Newslettery to także ulubiona działalność wielu blogerów.

Jeżeli ktoś nie ma alergii na blogi i ileś blogów czyta regularnie, a ileś od czasu do czasu, to być może w pierwszym odruchu rzeczywiście poda blogerowi swój adres e-mail, ale bardzo szybko kliknie Unsubscribe. Mało ma spamu w skrzynce?

Newsletter warto rozsyłać, gdy często mamy czytelnikom do powiedzenia coś, co z różnych powodów nie znajdzie się w blogu lub na stronie. Gdy mamy czas, żeby tworzyć takie wiadomości, które na pewno nie znudzą odbiorców i zapewnią im jakąś wartość dodaną.

Najczęściej jednak blogerzy starają się po prostu przypominać czytelnikom o ostatnich wpisach. Szkoda na to bajtów.

A, i jeszcze jedno: mam nadzieję, że jeśli już rozsyłasz newsletter, to nie zaczynasz swoich maili od Witam… Na koniec dobra wiadomość: u mnie newslettera nigdy nie było, nie ma i nigdy nie będzie.