Korekta tekstu i jego redakcja – praktyczne porady dla autorów
Wielu spośród moich Klientów to osoby, które z usług korektora korzystają po raz pierwszy. Często spotykają się więc z sytuacjami zaskakującymi, których można uniknąć, wiedząc z góry, jak przebiega korekta tekstu i jego redakcja. Oto więc garść praktycznych informacji i porad, które przydadzą się przede wszystkim tym, którzy wysyłają teksty do mnie, ale i tym, którzy wybiorą innych korektorów.
Redakcja i korekta tekstu – dwa podstawowe etapy pracy redakcyjnej
Jest coś, co trzeba powtarzać do znudzenia. Korekta to powszechnie używane pojęcie, które dla wielu oznacza jednorazową pracę nad tekstem otrzymanym od autora i pozbawiającą go wszelkich błędów. W rzeczywistości jednak korekta to coś innego, o czym za chwilę. Pierwszym etapem pracy nad tekstem jest redakcja. Pojęcie to oznacza pierwsze czytanie materiału i jego wszechstronną obróbkę:
- wszelkiego typu poprawki językowe (usuwanie błędów ortograficznych, stylistycznych, interpunkcyjnych, fleksyjnych i literówek);
- poprawianie treści – tu redaktor sprawdza, czy tekst „trzyma się kupy”, a więc jest logiczny, spójny, nie ma w nim fragmentów wykluczających się nawzajem (np. w trzecim rozdziale autor pisze, że zabójstwa dokonano ok. 23.00, a w siódmym, że nad ranem). W miarę możliwości sprawdza elementy merytoryczne (czy aby na pewno Glock strzela amunicją 7,64 mm?), daty etc. Może dojść do wniosku, że czegoś w tekście jest za dużo, a czegoś innego brakuje. Nie oznacza to jakiejś masakry – najczęściej redaktor nie poprawia tego wszystkiego sam, a jedynie sygnalizuje autorowi miejsca wymagające jego zdaniem poprawienia.
- poprawki natury technicznej, najczęściej w postaci ujednolicenia zapisu, np. wcięć akapitowych, odstępów, różnych elementów formatowania tekstu etc.
Być może potrzebna będzie także korekta tekstu. Wiedz jednak i pamiętaj: redakcja nie pozbawi tekstu, zwłaszcza długiego, absolutnie wszystkich błędów. To jedynie „obróbka zgrubna”, którą można porównać do pracy piłą, młotkiem, szlifierką kątową i wiertarką. Tylko teksty krótkie zostaną poprawione w stu procentach. Teksty dłuższe wymagają korekty, którą można porównać do pracy papierem ściernym i pędzelkiem.
Co dzieje się z tekstem dalej? Po redakcji tekst wraca do autora. Jeżeli trzeba, ten w porozumieniu z redaktorem (czasem są to nieporozumienia!) dokonuje poprawek: zmienia, przenosi, usuwa, dopisuje itp. W zależności od wstępnych ustaleń redaktor może zweryfikować te poprawki lub nie.
Korekta tekstu to jego precyzyjne poprawianie i dopieszczanie
Teraz możemy wyjaśnić, czym korekta tekstu jest naprawdę. Pojęcie to oznacza drugie (a bywa, że i trzecie lub czwarte) czytanie tekstu, mające na celu usunięcie wszystkich błędów. Tu nie ma już poważnych ingerencji w tekst, jego strukturę, treść itp. Chodzi o wyłapanie wszystkich nieprawidłowości, jakie powstały w toku poprawek redakcyjnych lub zostały w ich trakcie pominięte. Korekta może być wykonywana przed składem lub po nim (wtedy najczęściej korektor poprawia tekst w PDF). Korekta oznacza więc pracę nad tekstem już profesjonalnie zredagowanym.
Korektę powinna wykonywać inna osoba niż redaktor. Dlaczego? Co dwie głowy i dwie pary oczu, to nie jedna – to najprostsze uzasadnienie. Owszem, można zlecić obie usługi tej samej osobie, ale trzeba pamiętać, że są to dwie różne usługi, że nie są wykonywane jednocześnie, ale jedna po drugiej, a także, że za każdą z nich trzeba osobno zapłacić.
Co do mnie, współpracuję z pewną korektorką, osobą wyspecjalizowaną właśnie w precyzyjnej obróbce już zredagowanych tekstów. Polecam ją moim Klientom po wykonaniu dla nich redakcji.
Ile korekt należy zlecić? Jedna to minimum, taki wariant ekonomiczny. Im bardziej istotna jest pełna poprawność tekstu, tym więcej korekt trzeba wykonać. Zauważ, że błędy znajdujesz niemal w każdej książce, którą wypożyczasz z biblioteki albo kupujesz w księgarni. Skąd się one biorą? Przede wszystkim z pośpiechu, z wyśrubowanych norm ilościowych dla korektorów, a także z oszczędzania na korekcie, którym grzeszy wiele wydawnictw.
Jak się przygotować na współpracę z redaktorem
Zarezerwuj budżet i czas
Jeśli chodzi o budżet, to koniecznie zapoznaj się z cennikiem. Pozwoli Ci to przynajmniej orientacyjnie ustalić, ile trzeba będzie zapłacić. W wypadku krótkich tekstów są to kwoty niewielkie, ale jeśli masz do zredagowania książkę, to musisz się liczyć z wydatkiem określanym liczbą czterocyfrową. Taka książka to ileś dni pracy redaktora – nie jest to więc usługa tania, tym bardziej że ma charakter ekspercki.
Teraz trzeba do redaktora napisać, pytając o wycenę i możliwy termin realizacji. Załącz tekst. I tu uwaga: Nie licz na to, że Twój tekst trafi na warsztat od razu. Profesjonalny korektor rzadko ma wolne. Na ogół nad czymś pracuje, a w kolejce czeka już następny tekst albo kilka. Bierz to pod uwagę. Oczywiście możesz napisać do dziesięciu na raz i trafić na kogoś, kto akurat nie ma nic do roboty, ale to się albo uda, albo nie. Z przewagą „nie”.
Ile trwa korekta tekstu?
To też możesz sobie w przybliżeniu obliczyć, znając objętość tego, co wysyłasz do redakcji. Przyjmuje się, że redaktor poprawia dziennie do 40 tysięcy znaków ze spacjami. Czemu nie więcej? Owszem, teoretycznie może więcej, ale powyżej tej granicy jego wzrok jest już zmęczony, uwaga i koncentracja słabną, spada więc jakość usługi. Korekta jest mniej więcej dwukrotnie szybsza, oczywiście pod warunkiem, że tekst został przedtem fachowo zredagowany.
Wyobraźmy sobie, że Twój tekst to książka o objętości 350 000 znaków ze spacjami. Możesz założyć, że dziennie opracuję 1 arkusz wydawniczy, czyli 40 000 zzs. To oznacza, że na redakcję Twojej książki potrzebuję dziewięciu dni. Jeżeli założysz, że po redakcji odeślesz mi tekst ze swoimi poprawkami, które będę musiał sprawdzić przynajmniej pod kątem językowym, zarezerwuj więcej czasu.
Na korektę tekstu możesz zarezerwować połowę czasu przeznaczonego na redakcję, ale pamiętaj, że to może potrwać nieco dłużej, zwłaszcza jeśli korektor(ka) ma akurat dużo zleceń. Reasumując: nie spiesz się, nie wyznaczaj sobie ani innym nierealnych terminów, bo redakcja i korekta mogą przekreślić Twoje plany.
Jak przygotować tekst dla redaktora
„Jak to – przygotować?!”, zapytasz pewnie w tym miejscu. „Od tego jest redaktor, za to mu płacę, żeby usunął wszelki bałagan, to nie moja rola”. No niby tak. Ale czy pojedziesz do warsztatu brudnym, zabłoconym samochodem? Czy oddasz krawcowej do przeróbki brudne, przepocone rzeczy? Nie wierzę. Na pewno samochód umyjesz, a ciuchy wypierzesz, „bo to nie wypada”.
Z tekstem do redakcji jest tak samo. Nie tylko nie wypada, ale i nie opłaca się wysyłać redaktorowi tekstu niechlujnego, napisanego byle jak, nieprzeczytanego przed ekspedycją. Redaktor go prawdopodobnie przyjmie, ale korekta tekstu będzie kosztowała więcej. Warto?
Przygotuj więc tekst dwojako:
1. Na etapie pisania: nie szarżuj z formatowaniem i ozdobnikami. One nie ułatwią pracy, a wręcz przeciwnie. Ogranicz się do nagłówków (H1, H2, H3), boldowania i kursywy. Nie wstawiaj pól tekstowych ani żadnych łamańców. Możesz je dodać po redakcji, a przed ewentualną korektą.
Jeżeli tekst będzie publikowany w Internecie albo ukaże się drukiem po składzie (DTP), to w ogóle nie ma większego sensu go formatować – to wszystko się przecież pozmienia. Możesz więc np. zrezygnować ze wstawiania fragmentów tekstu w ramkach, a zamiast tego umieścić znaczniki typu [ramka] [/ramka]. Najprościej rzecz ujmując: im mniej dodatków, tym lepiej. I żadnych makr!
2. Po napisaniu: zadaj sobie choćby tyle trudu, by poprawić słowa, które Word (słusznie) podkreśli na czerwono. Usuń zauważone literówki.
Jeśli tylko czas Ci na to pozwala, zrób to nie od razu po napisaniu, ale najwcześniej następnego dnia. Zauważysz wtedy więcej. I nie martw się, że wyręczysz redaktora: najprawdopodobniej zdziwisz się, jak dużo poprawek i tak naniesie.
Przyślij cały tekst, nie po kawałku i nie fragmenty
3. I jeszcze jedno: wyślij redaktorowi cały tekst i to w ostatecznej wersji. Nie wysyłaj po kawałku, a gdy już wyślesz, nawet nie myśl o tym, żeby jeszcze coś zmieniać. Wyobraź sobie, że redaktor opracował już połowę tekstu, a Ty wpadasz wtedy na pomysł, żeby wysłać mu nową wersję. Ma poprawiać od początku?
Wyobraź sobie też, że piszesz długi tekst, np. książkę, która ma 20 rozdziałów. Jeżeli redaktor dostanie ją w całości, to jest szansa, że pracując nad rozdziałem XVII, będzie jeszcze pamiętał, co napisałeś w rozdziale IV. Jeśli natomiast będziesz mu to dostarczał we fragmentach, to bądź pewien, że o spójność całości redaktor nie będzie w stanie zadbać, zwłaszcza że pracę nad kolejnymi
częściami będzie przerywał i zajmował się w tym czasie innymi tekstami. Zwyczajnie nie spamięta, z czym ma do czynienia.
Pamiętam klienta, dla którego redagowałem książkę pełną przypisów. Gdy otrzymał poprawiony tekst, przyszło mu do głowy, żeby niektóre przypisy usunąć, a wstawić w ich miejsce inne. I wszystko mu się cudownie posypało… Oczywiście nie umiał sam tego naprawić, więc płacił kolejny raz za fachową pomoc. Nie idź w jego ślady!
Podsumowanie
1. Redakcja (obszernego tekstu) powinna iść w parze z korektą. Co najmniej jedną.
2. Pojedyncza redakcja nie gwarantuje usunięcia z tekstu wszystkich błędów.
3. Redakcja i korekta tekstu wymagają czasu, a wybrany korektor niekoniecznie jest od razu do Twojej dyspozycji.
4. Nie utrudniaj redaktorowi pracy, ale postaraj się ją ułatwić. Warto.
Jestem redaktorem i korektorem tekstów. Z tekstami pracuję od ponad 35 lat. Zjadłem zęby na tworzeniu własnych i redagowaniu cudzych treści. Chętnie pomogę Ci w pisaniu tekstów, którymi podbijesz świat.